czwartek, 19 lipca 2012

Blue i motylki


Już na klatce usłyszałam głośną muzykę dochodzącą z mieszkania. Kiedy weszłam Blue skakała na łóżku jak na trampolinie i darła się na całe gardło:
- I'm Blue dabu di dabu dam.....
No proszę, jaki muzycznie uzdolniony miś... Ani chybi ma to po mnie. I rozdarty wokal też... ;)
- Hej, Blue, ścisz to trochę! - Wydarłam się przekrzykując muzykę.

- O! Kida! - Blue radośnie zamachała do mnie łapką i szczupakiem skoczyła na pilota zmniejszając ilość decybeli w mieszkaniu do jakiegoś znośnego poziomu. - Muzyki sobie słucham. - Dodała wyjaśniająco.
- No... To widzę... Słyszę... A nawet czuję, bo podłoga trochę drży.
- Bo głośniki macie fajowskie! - Wyjaśniła entuzjastycznie Blue.
- No tak... Głośniki są fajne. Kosa się ucieszy, że ci się podobają.
- Właśnie... A gdzie jest Kosa? Czemu go jeszcze nie widziałam?
- Kosa jest w Bornym. Pół Polski stąd. Szkoli młode pokolenia maniaków ASG. Chodź, pokażę ci.
I pokazałam Blue obozową stronę i zdjęcia dzieci z kolejnych turnusów.
- O ja.... cieniemoge.... - Blue aż zawiesiła się z otwartym pyszczkiem na widok dzieci jeżdżących ziłem po czołgowisku.
- Jak dobrze pójdzie to za tydzień tam pojedziemy.
- Naprawdę?!
- Mhm. I będziesz mogła musztrować dzieci i liczyć jak robią pompki. A teraz jadę na zakupy. Jedziesz ze mną?
- Babskie zakupy? Jupi! No jasne, że jadę!... - Misia z gracją Strusia Pędziwiatra znalazła się przy drzwiach.
- Może i babskie... Muszę kupić zapas nitek, żeby mieć czym zszyć Kosie mundur, jak znowu gdzieś wlezie. No i muszę porządnie przyszyć ci zawieszenie.
- No, fakt. Noszenie mnie za chusteczkę na szyi jest tak jakby... Nie humanitarne...

Panie w sklepie były trochę sztywniackie i zupełnie zignorowały Blue, która natychmiast udała się na rekonesans slalomem między pudełeczkami pełnymi różnych różności. Kiedy wybierałam nici, Misia już ciągnęła mnie za rękaw.
- Kida, Kida, zobacz...
- Ale to motylek...
- No....?
- To RÓŻOWY motylek...
- No i.....?
- No... Nie wiem... A nie wolałabyś jakiegoś czołgu, czy coś?...
- A widzisz tu gdzieś jakiś fajny czołg? - Zapytała bardzo rzeczowo Blue.
- No... W zasadzie to nie.
- A widzisz. Czołgu nie ma, a motylki są fajne.
Cóż za logika... Taka zupełnie... babska :)
Blue wybrała dwa motylki, a ja się teraz muszę gimnastykować, gdzie jej to przyszyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz